Dzięki bogom scenarzyści serialu: „Gra o tron” nie zamierzali budować własnej fikcji na tle powieści Martina, rzetelnie trzymają się książki, a nawet sam autor błogosławi ich zza pleców zajmując godne miejsce na planie filmowym. Jednakże, nie sposób przełożyć w 100% książki na język kina, zawsze coś zostanie pominięte, niedopowiedziane, nieuzupełnione, skrócone.
W serii "Dopowiedzi Książkowe" postaramy się to naprawić, czyli pokazać wam Smaczki, które nie zmieściły się na ekranie.
Prolog – wyprawa trzech śmiałków z nocnej straży zza mur, czyli „Nie przywiązujcie się do bohaterów, absolutnie do żadnego”
Co w serialu zostało potraktowane jako prolog, to w książce demaskuje moją ulubioną „zdolność” Martina, do nagłego uśmiercania swoich bohaterów. W książce zostali opisani, opowiedzeni, aż bezkompromisowo zabici. Czytając już zaczynałem ich lubić aż tu nagle...
Dla porównania, serialowy prolog sprawia wrażenie że akcja dzieje się blisko wielkiego muru. Nic bardziej błędnego. Członkowie nocnej straży, dokładnie Will, Gared i ser Royce podróżują na północ przez 9 dni, droga powrotna, gdyby spadł pierwszy śnieg mogła by im zająć nawet 14 dni. Pamiętajcie, że północny las budził grozę wśród mieszkańców Westeros. Co konkretnie działo się w prologu dowiedzie się z książki :).
Dla porównania, serialowy prolog sprawia wrażenie że akcja dzieje się blisko wielkiego muru. Nic bardziej błędnego. Członkowie nocnej straży, dokładnie Will, Gared i ser Royce podróżują na północ przez 9 dni, droga powrotna, gdyby spadł pierwszy śnieg mogła by im zająć nawet 14 dni. Pamiętajcie, że północny las budził grozę wśród mieszkańców Westeros. Co konkretnie działo się w prologu dowiedzie się z książki :).